Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No96 p4 col3.jpg

Ta strona została skorygowana.

piskliwym swoim głosem, starając się nadać mu stanowczość.
Ale odrazu poznał gościa i wykrzyknął radośnie:
— Co ja widzę... toż to pan markiz?... Doprawdy, że własnym oczom niedowierzam!... Co za szczęście niespodziewane!... Proszę wejść, panie markizie... uprzejmie proszę!...
Rene ździwił się zmianie, jaka zaszła w stancyi i postaci Dagoberta.
Dwa łóżka drewniane z białą pościelą i wełnianemi kołdrami, zastąpiły słomę, mały stoliczek i dwa krzesełka, składały umeblowanie, na stole przy lampie leżała duża księga z czerwonemi brzegami, traktująca o medycynie, do której, jak nam wiadomo, karzeł miał nieprzeparty pociąg.
W całej wogóle powierzchowności, stał się on zupełnie niepodobnym do siebie, w miejsce okrywających go łachmanów, miał porządne ciemne ubranie, na twarzy nie pozostało ani śladu z długiej rozczochranej brody. Pan de Rieux zaledwie co poznał.
Powinszowawszy karłowi takiej przemiany fizycznej, która zdawała się zapowiadać przemianę moralna, René powiedział:
— Przychodzę do was po pewną usługę.
— Pan markiz wie dobrze, że jesteśmy na jego rozkazy!... wykrzyknął Dagobert.