Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No98 p1 col3.jpg

Ta strona została skorygowana.

mogło posłyszeć słów jego. Czy nie zauważyłeś szlachcica, przebranego za czarnego pokutnika?...
— Zauważyłem, panie baronie.
— Czy miał kartę zapraszającą?...
— Miał, panie baronie.
— Kiedy przybył na bal?...
— Blizko godzinę temu.
— Czy znajduje się jeszcze w salonach...
— Nie, panie baronie.
— Kiedy wyszedł?...
— Przed dwoma minutami zaledwie przeszedł około mnie...
— Czy kazał przywoływać swojej karety i swoich ludzi?...
— Nie, panie baronie. Nikt nie czekał w przedsionku na tego szlachcica.
— Gdzie jest Coquelicot?...
— W sąsiedniej sali, bo tam mu pan baron być rozkazał.
Kerjean otworzył drzwi, prowadzące z przedsionka do salonów przyjęć.
Drzwi te ukryte były po za draperyami.
— Coquelicot!... zawołał.
Znany nam bandyta natychmiast się ukazał.
Ubrany był w liberyę fantazyjną, niepodobną do liberyi Kerjeana, u boku miał szpadę, jako lokaj dobrego domu.
— Jestem, odpowiedział, co pan rozkaże?...
Luc szepnął mu coś do ucha, a skończył temi słowy:
— Sto luidorów, jeżeli go dogonisz!... dwieście jeżeli zabijesz!...