Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No98 p3 col3.jpg

Ta strona została skorygowana.

cowem podwórzu, otaczających nosze, na których widać było jakieś ciało, ale baronowi trudno było rozróżnić ubrania,
Serce Luca zaczęło bić gwałtownie.
— Jestem ocalony... mówił sobie, to René de Rieux być musi!... Napadnięty niespodzianie przez Coqnelicota, nie mógł się wcale bronić... Ale pocóż mi tutaj przynieśli trupa?...
Opuścił framugę okna, wyszedł do pierwszego salonu i dał rozkaz Malo, ażeby czemprędzej zeszedł na podwórze i zapytał, co się tam dzieje...
Po paru sekundach wierny sługa powrócił, ale wydawał się bardzo zmięszany, twarz miał zmienioną.
— I cóż?... zapytał go Luc z ciekawością, co za wiadomość?...
— Niestety, panie baronie, bardzo niedobra nowina... odpowiedział Malo.
Kerjeanowi zdawało się, iż ziemia się pod nim rozstępuje.
— Więc to ciało nieruchome?...
— Coquelicot przeszyty szpadą...
— Kto go ugodził?... czarny pokutnik zapewne?...
— Nie, panie baronie... Jakiś, jak mi powiedziano, chłop nieznajomy, ogromny...
— Coquelicot nie żyje?...
— Dycha jeszcze, ale mu się niewiele już należy...
— Niech się nim zajmą, niech go ocalą, jeżeli to możebne, albo przynajmniej niech go utrzymują