Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No98 p4 col1.jpg

Ta strona została skorygowana.

przy życiu, dopóki nie będzie mógł przemówić... Słyszysz Malo... wydaj stosowne rozkazy...
— Postaram się, panie baronie...
Luc stracił nadzieję natychmiastowego skończenia z Reném, ale jednocześnie trapiąca go niepewność ustąpiła zupełnie.
Uczuł się spokojniejszym, podnieconym do pewnego stopia pewnością i ogromem niebezpieczeństwa.
Powiedział sobie, że nazajutrz będzie czas na naostrzenie broni do ataku, lub do obrony, i postanowił heroicznie usunąć z myśli wszelkie troski na resztę nocy.
Winszując sobie tego postanowienia, powrócił do sali jadalnej, zbliżył się do jednego z bufetów, gdzie stały wina gorące i mrożone, oraz różne orzeźwiające napoje,
Morales pierwszą był, jaką tam napotkał, osobą; siedział przy małym stoliczku, obok pół tuzina próżnych butelek różnej wielkości i formy.
Ciemna zazwyczaj twarz cygana, była czerwoną jak burak, nos zakrzywiony, podobny do dzióba sępa, przybrał kolor ciemno-fioletowy.
— Kochany baronie.. przemówił drżącym trochę głosem, jeżeli mnie poszukujesz, to jestem... obiecałem ci, że będę siedział tu jak wryty i... caramba... dotrzymałem słowa... Od jedenastej, najwyżej na dziesięć minut opuszczałem stanowisko... Czy mnie potrzebujesz?...
Kerjean skinął głową przecząco.
— Aha... ciągnął Morales, przyszedł ci apetyt, albo pić ci się zachciało... Zaspokoisz jedno i