Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No99 p1 col3.jpg

Ta strona została skorygowana.

Pan de Sartines stał oparty o kominek i przyjął Kerjeana temi słowy:
— Doprawdy, panie baronie, żałuję, żeś nie przyszedł wcześniej... Byłbyś posłyszał rzeczy bardzo ciekawe, rzeczy, które mnie nawet ździwiły, lubo ja się nie dziwię niczemu...
— Czy nie wolno wiedzieć, co spowodowało to ździwienie?...
— Słowa kobiety...
Barona przeszedł dreszcz po całem ciele.
— Tak panie... dodał pan de Sartines, słowa kobiety młodej i pięknej, oile można domyślać się z pod maski.
— Ta kobieta wie tyle, co ja przynajmniej, o tem, co się dzieje w Paryżu, a przekonała mnie stanowczo, że moja policya najpierwsza niby w świecie, w wielu razach źle jest zorganizowaną.
— O!... wykrzyknął Kerjean. Cóż za bezczelna śmiałość!...
— Nie irytuj się pan, panie baronie, bo to co mi nagadała, wydało mi się bardzo dowcipnem, odrzekł naczelnik policyi. Ale powiedz mi pan, jeżeli możesz, kto jest ta nadzwyczajna istota?...
— Niestety, panie naczelniku, nie wiem!... Osoba, o której pan mówi, była przebraną za wróżkę, czy za cygankę, wszak prawda?...
— Nie. Miała na sobie ubiór odaliski niezrównanej elegancyi i bogactwa, ubiór ten walczyć mógł tylko z ubiorem pani baronowej...
— I cóż się stało z tą cudowną odaliską?...
— Zniknęła nagle, jak zaczarowana...
— A więc, powiedział Luc z przymuszonym