i zakwaterowanie pochłania tak wielką część wydatków, łożonych na wojsko, że na przygotowanie techniki wojennej już niewielka suma pozostaje. W Polsce wyżywienie armji pochłania 70% wydatków na wojsko, na techniczne zasoby zaś wydaje się zaledwie 7%.
Nie dziw tedy, że socjaliści są stanowczymi przeciwnikami długiej służby wojskowej, której następstwem jest liczebnie wielki pokojowy stan armji. W Sejmie zwalczaliśmy dwuletnią służbę, chcąc właśnie ograniczyć liczbę żołnierzy, utrzymywanych w czasie pokoju, przynajmniej do połowy. To ograniczenie spowodowałoby oczywiście ogromną oszczędność wydatków na wojsko, a nadto oddałoby setki tysięcy młodych i zdrowych ludzi społeczeństwu, dla twórczej pracy. Rocznik 1902 dał przy poborze 236 tysięcy popisowych zdolnych do służby wojskowej, i to bez Górnego Śląska, gdzie na podstawie ustawowego przywileju, poboru nie przeprowadzono. Zdawałoby się, iż ci wszyscy młodzi obywatele zostaną wcieleni do szeregów wojskowych — zgodnie z ustawą i konstytucją, które ustanawiają powszechny obowiązek służby wojskowej. Tymczasem tak nie jest. Ponieważ stan pokojowy armji naszej obliczony jest na niespełna 300 tysięcy ludzi, przeto wystarcza w tym celu wcielenie do armji tylko stu dziesięciu tysięcy rekrutów z każdego rocznika[1]. Z powołanego więc powyżej rocznika 1902, sto dwadzieścia sześć tysięcy popisowych, uznanych za zdolnych do służby, nie zostanie wcielonych do szeregów, to jest przeszło połowa. W jednej i tej samej wsi, w jednem i tem samem mieście, jedni, obowiązani do służby, pójdą na dwa lata do koszar, a drudzy, podlegli temu samemu obowiązkowi, żadnej służby wojskowej odbywać
- ↑ Dwa roczniki po 110 tysięcy, dają 220 tysięcy ludzi, prócz tego 50 tysięcy zawodowych podoficerów i żołnierzy. Reszta to oficerowie, urzędnicy wojskowi i t. d.