wadzona została w Szwajcarji. Forma ta znana jest pod nazwą milicji. Republika szwajcarska nie zna ani wojska stałego, ani żołnierzy koszarowych. Każdy obywatel musi przejść szkołę rekruta, która trwa 65 dni dla piechoty, wojsk saperskich i pieszej artylerji, 75 dni dla artylerji konnej, a 90 dla konnicy, poczem rekrut wraca do domu, zabierając ze sobą broń, rekruci zaś z kawalerji zabierają do domu konia, za którego państwu płacą połowę wartości, zobowiązując się równocześnie, w razie potrzeby, dostarczyć go do koszar lub na plac boju. Co roku następnie obywatel odbywa w ciągu 11 lat ćwiczenia trwające 11 dni.
Dodać należy, że przeprowadzono tamże doskonały system przysposobienia fizycznego młodzieży, rozpoczynający się od 10-go roku życia. Armja szwajcarska nie zna podziału na wojsko stałe, rezerwy i pospolite ruszenie. Wszystkie pułki, baterje, szwadrony składają się wyłącznie z żołnierzy obywateli. Ani jeden z dowódców większych czy też mniejszych formacji lub jednostek bojowych, nie jest zawodowym oficerem. Dowódcami są inżynierzy, adwokaci, kupcy, przemysłowcy i t. p. Zawodowymi oficerami są jedynie instruktorzy — nauczyciele, którzy kierują ćwiczeniem rekrutów, podoficerów i oficerów. Ta okoliczność bynajmniej nie uszczupla wartości bojowej armji szwajcarskiej, która zarówno przed wojną światową, jak i obecnie zaliczaną jest do najlepszych w Europie. Dowody tej swojej niepospolitej bitności wojskowej Szwajcarzy składają na swoich manewrach, odbywających się co roku w oczach przedstawicieli wojskowych wszystkich mocarstw. Już po wojnie, jeden z generałów francuskich, Percin, napisał o szwajcarskich manewrach następujące słowa: „Przypatrywałem się jesiennym manewrom, kierowanym przez pewnego inżyniera, z którym żyłem jakiś czas. Otóż stwierdzam, że ten inżynier znał strategję i taktykę wojskową oraz teorję