— Dobrze.
W biurze musiano już czytać „Głos Poranny”. Wszyscy, których spotykał, patrzyli nań ze szczególniejszą uwagą. Więcek przywitał go dyskretnym uśmieszkiem.
— Niewesoły liścik mam dla pana doktora. Oto tu — wskazał zapieczętowaną kopertę — Ale będzie pan łaskaw pokwitować odbiór.
Podsunął Murkowi książkę i wskazał rubrykę. Murek podpisał się i już teraz wiedział, że wiadomość w „Głosie” nie jest zmyślona.
— Cóż to — starał się zdobyć na uśmiech — wypowiedzenie?...
Więcek rozłożył ręce.
Koperta zawierała krótkie urzędowe pismo według stereotypowej formułki. Z dniem pierwszym grudnia... wskutek redukcji... w związku z reorganizacją... na podstawie artykułu takiego-to...
Nowe było tylko jedno: miał natychmiast zwrócić się do kasy, celem otrzymania należnych poborów za trzymiesięczny przepisowy okres wypowiedzenia. Oznaczało to, że chcą pozbyć się go odrazu.
Usiłując zachować spokój, schował pismo do kieszeni i zapytał:
— Czy... redukcja objęła dużo osób?...
— No — z wahaniem odpowiedział Więcek. — Zamierzona jest szerzej... Ale narazie dotyczy tylko pana doktora i panny Celiny.
— Tak... — potrząsnął głową Murek. — No, trudno. Czy już jest pan Niewiarowicz?
— Panu chodzi o świadectwo?... Mam je przygotować na jutro i przesłać do kasy, gdzie razem pan doktór je odbierze z...
— Ach, mniejsza o świadectwo. Chciałem jednak rozmówić się z prezydentem.
Strona:Dr Murek zredukowany (Tadeusz Dołęga-Mostowicz).djvu/050
Ta strona została uwierzytelniona.