Strona:Dr Murek zredukowany (Tadeusz Dołęga-Mostowicz).djvu/105

Ta strona została uwierzytelniona.

dzie wogóle z nim pertraktował. Otrzymał taką instrukcję od zwierzchnika:
— Pan, doktorze, nie jest współwłaścicielem tej firmy i nie posiada pan plenipotencji.
— Mogę przedstawić, w razie żądania, odpowiednie upoważnienie.
— Może pan. Ale naczelnik wyraźnie oświadczył, że nie będzie sobie zawracał tem głowy. Niech tu przyjdzie który z właścicieli.
Murek chciał powiedzieć, że jest to samowola, i że wreszcie skieruje skargę do wyższej instancji, lecz powstrzymał się. W interesie przedsiębiorstwa leżało przedewszystkiem zgodne i potulne ustosunkowanie się do wszelkich władz.
Nazajutrz Herman Lesser, który specjalnie musiał odłożyć wyjazd do Gdańska, wrócił z urzędu chmurny i zrezygnowany. Wyprawił Kacowicza z jakiemś poleceniem i usiadłszy przed żelaznym piecykiem westchnął:
— Poco panu ta polityka?
Murek aż zerwał się z krzesła.
— Ja panu powiem, co mi oni powiedzieli — ciągnął Lesser. — Oni powiadają, że nasza firma nie mogła sobie znaleźć innego, jak takiego, co go za niebłagonadiożność usunęli. I co ja mam robić?... Sam pan to rozumie, panie Murek. Ja z pańskiej roboty jestem kontent, ja do pana mam zaufanie, że pan nie złodziej, że pan solidny gość. Ale co ja mogę poradzić, jak mi mówią, że dla mnie niebezpiecznie pana trzymać. Ja wiem?... Oni mogą takie szykany wymyślić, że mnie tylko zostanie powiesić się. Ja muszę ich słuchać. Mało tego. Oni mi jakiegoś innego tu wpychają... Twierdzą, że jak mam dać chleb, to niech dam takiemu, co jest polecony, to i firma na tem lepiej wyjdzie... I co ja z nim zrobię?... On jest były oficer. Ja wiem?... Ja mu słowo powiem, to on gotów do mnie strzelać z rewolwerem. Ja wogóle się go boję... Oj, czemu mnie pan nie uprzedził, że pan polityczny?... Ja