Strona:Dr Murek zredukowany (Tadeusz Dołęga-Mostowicz).djvu/148

Ta strona została uwierzytelniona.

cały dzień, a później tak zmęczona, że niczego mi się nie chce.
— Jakto agentka? — szeroko otworzył oczy. — Przecież nie chodzi pani po mieszkaniach?...
— Dlaczego? — wzruszyła ramionami. — A cóż w tem złego?
— Przecie to... to nie wypada!
— Co?
— No, żeby młoda panna... takie rzeczy!... Pani przecie musi bywać u różnych... Nawet u mężczyzn...
Skrzywiła się niecierpliwie:
— Boi się pan, by mnie kto nie uwiódł?...
Murek oburzył się:
— Cóż znowu! Jakże! Nigdy w świecie! Pani takie rzeczy mówi. Wcale mi w głowie nie postało. Poprostu sądzę, że to nieludzko i... po świńsku ze strony dyrekcji Towarzystwa narażać pannę z przyzwoitej rodziny na różne zaczepki...
— Nikt mnie nie zaczepia — wzruszyła ramionami, nie bez żalu wspomniawszy o kamiennej obojętności prezesa Holbeina z Zakładów „Rono”.
— Chociażby nie zaczepiał — upierał się Murek. — Jednak rodzaj tej pracy może popsuć młodej pannie opinję.
Nira spojrzała na zegarek.
— Nie mam już czasu. Ale niech pana uspokoi to, że jeżeli taki chodzący kodeks dobrego tonu, jak ciotka Stefa, nie widzi w tem nic uwłaczającego mojej... czci dziewiczej, to napewno i pan nie ma powodów do objekcyj. Dobranoc.
W rzeczywistości ciotka Stefa nie miała nic przeciw nowej pracy siostrzenicy. Przeciwnie. Cieszyła się z jej większych zarobków i na ich conto podwyższyła Nirze komorne. Pozatem w relacjach siostrzenicy z wizyt u różnych klijentów miała zysk moralny: informacje o tem, kto się asekuruje i na czyją korzyść. Gdyby nie Nira, nie mogłaby pani