Strona:Dr Murek zredukowany (Tadeusz Dołęga-Mostowicz).djvu/150

Ta strona została uwierzytelniona.

Nira obrzuciła go zaciekawionem spojrzeniem, lecz odpowiedziała niemal wyniośle:
— Nie zrozumiałam jednego: jakiego rodzaju posadę pan mi proponuje?
— Nie bądźmy naiwni — zaśmiał się Czubarkiewicz, pokrywając śmiechem lekkie zmieszanie.
— Pan daruje... — Nira wstała. — Zdaje się, że pomyliliśmy się oboje.
— Co do czego?
— Ja co do pańskiego wychowania, a pan co do mojego.
— Ależ ja wiem o tem, że jestem źle wychowany — odzyskał swobodę Czubarkiewicz. — I wiem, że pani jest wychowana na wielką damę. Będąc dzieckiem, znałem nawet pani rodziców. Pani jest napewno córką państwa Horzeńskich z Czołnów?
— Tak.
— No, właśnie. A mój ojciec w Czołnach był gorzelanym. I proszę nie myśleć, że chciałem panią obrazić. Poprostu nie sądzę, by panience z takiej niegdyś bogatej rodziny odpowiadała praca agentki. A że mnie stać na to by... ułatwić pani egzystencję...
— Żegnam pana — powiedziała i wyszła.
Czubarkiewicz wyjrzał za nią do poczekalni i zawołał:
— W każdym razie proszę panią pamiętać o tej propozycji.
Nic nie odpowiedziała. W pierwszej chwili zawstydziła się, gdyż zdawało się jej, że kilkanaście osób, oczekujących w tym pokoju, domyśli się z łatwością, o co chodzi. Ruszając jednak samochodem z przed bramy, zerknęła wgórę, by przekonać się, czy ten agresywny prostak nie wygląda za nią przez okno. I nawet ucieszyło ją, gdy ujrzała jego sylwetkę. Nie czuła się obrażona. Bądź co bądź świadczyło to o jej powodzeniu, a pozatem, poza swojem nieo-