Strona:Dr Murek zredukowany (Tadeusz Dołęga-Mostowicz).djvu/179

Ta strona została uwierzytelniona.

wieczór nic nie odpowiedział. Na pytanie, czy miejsce się znajdzie, odburknął „hu”, co oznaczało potwierdzenie. Czytał jakąś książkę, poruszając bezgłośnie wargami, wskutek czego jego wąsy i łopaciasta broda trzęsła się zabawnie.
Broda Rasputina bywała na sali tematem częstych żarcików, zdarzał się i dowcipniś, co go pytał:
— A jak pan śpisz, to jak brodę trzymasz, pod kołdrą, czy też na niej samej?
Poprawdzie nikt jednak nie widział, by Rasputin spał kiedykolwiek. Nocami czytał, zrana przez godzinę i dłużej wielką szczotką czesał swoją łopatę, a przez dzień obrządzał, naprawiał i doprowadzał do porządku cały dom noclegowy. Kitował rozbite szyby, zamiatał ogródek, robił w nim grządki pod nasturcje i pelargonje, sztukował połamane deski w narach, cementował dziury, powybijane w podłodze, naprawiał krany w ubikacji. Roboty mu nie brakowało, a nieraz wzywano go jeszcze do komisarjatu, czy do śledczego, by wypytać o tego, czy innego pensjonarjusza.
Tego wieczora Murek nic nie zostawił w okienku u Hrabiny. Ze zbieranych przez trzy tygodnie pieniędzy, które miał wkrótce wysłać Żurkom na utrzymanie Karolki, zostało całej parady siedemdziesiąt dwa grosze. Niespodziewany, a tak olbrzymi wydatek na owoce i słodycze dla Niry, zniszczył jego budżet. Nie żałował jednak tego ani przez mgnienie oka. Narazie wolał nie zastanawiać się nad zagadnieniem, skąd weźmie dla Karolki. Po trochu liczył na szczęśliwy los. Przecie wtedy, gdy otrzymał od pana Żurki list o zbliżającem się rozwiązaniu i o połączonych z tem kosztach, też nie miał co posłać, ale Opatrzność widać czuwała nad nim, gdyż przez protekcję Niecki dostał uporządkowanie książek meldunkowych u jednej żydówki na Młynarskiej. Jej mąż, właściciel kamienicy, umarł, a ona po polsku ani czytać, ani pisać nie umiała, meldunki