Strona:Dr Murek zredukowany (Tadeusz Dołęga-Mostowicz).djvu/191

Ta strona została uwierzytelniona.

zem lat przeszło dwanaście, a do szpitala wyprawił więcej pacjentów, niż sama Kasa Chorych, był autorytetem i powagą. Niemniejszą, chociaż nieco w innym rodzaju, cieszył się Cipak, młodszy od Generała, bo liczył sobie tyle lat, co Murek, ale słynący z obrotności, której zawdzięczał renomę nieuchwytnego. I rzeczywiście miał zupełne prawo przy zatrzymaniu przez policję podkreślać z dumą „Sądownie nie karany”, co zdawało się wprowadzać w podziw nietylko policjantów, lecz i jego samego.
— Nigdy dłużej, jak siedem dni w areszcie nie siedziałem — mawiał chełpliwie — a życzę pańskiej cioci, żeby tyle razy ją fotografowali i z anfasem i z profilem, co moją osobę. Dlatego zmartwienia nie mam, iż w narodzie pamięć o mnie zaginie... Także samo więcej tuszu tym oto danym palcem pokazującym spotrzebowałem na odciśnięcia daktyloskopijne, niż farby idzie nad odnowienie mostu Kierbedzia. Każda glina, czyli podobnież komisarz, mnie zna i jak z rodzonem bratem się wita, a nakryć nie da rady.
— Ech, ty Cipak — kręcił nad nim głową były sztabskapitan Irmakow, zwany Pieczonką. — Tobieby obrazowanie mieć, szkołu skończyć i w bomondzie zakręcić się! Tyby samego Stawiskiego przechytrzył i teraz swoim awtomobilem po ulicach się rozbijał. Łeb u ciebie taki! Tylko wot kształcenia niema, parlefransu brak.
Cipak na to spluwał cienką, ostrą strzałą śliny, celując w muchę, siedzącą na tłomoczku, i odpowiadał:
— Przez matkę to wszystko, bo uważania na rodzone dziecko nie miała, zadając się z chałujami, zamiast za właściciela składu węgla na Widok ulicy wyjść, któren był facet bogaty i miał życzenie wziąć ją za ślubną żone. Ale i tak ja swoje pojęcie mam, a jeszcze nie było takiego dnia, żebym z głodu s... czem nie miał.
Dla tej swady i dzięki nie opuszczającemu go powodzeniu, Cipak cieszył się wielką popularnością nawet wśród