nędzy. Nazywam się Franciszek Murek. Mam oto wszystkie dokumenty...
Wydobył paczkę papierów i położył na brzegu biurka, lecz minister zdecydowanym ruchem odsunął je od siebie:
— Nie potrzeba. Wierzę wam... Wierzę panu.
— Nie chcę panu ministrowi zabierać wiele czasu. Będę się streszczał. Ukończyłem prawo, uzyskałem doktorat, zajmowałem kolejno szereg posad w instytucjach prywatnych, społecznych, państwowych i komunalnych. Teraz, od roku jestem zredukowany.
Minister rozłożył ręce:
— Cóż, takich jest więcej! Różne bywają przyczyny...
— Zapewne, panie ministrze. Ale u mnie żadnych, literalnie żadnych, przyczyn nie było. Niema najmniejszej plamki na mojej przeszłości. Jeżeli zaś pan minister raczy przejrzeć moje świadectwa, przekona się pan minister, że z mojej pracy zwierzchnicy byli zawsze zadowoleni. Awansowałem szybko w każdej instytucji, a jeżeli przechodziłem z jednej do drugiej, to tylko dlatego, że w drugiej dawano mi wyższe stanowisko i szersze pole pracy.
— Wierzę chętnie.
— I proszę być pewnym, panie ministrze, że w ciągu tego roku nie zaniedbałem niczego, by zdobyć jakąkolwiek posadę bodaj najdrobniejszą. Robiłem wszystkie wysiłki.
Minister uśmiechnął się i poczęstował Murka papierosem.
— Nie wątpię, skoro potrafił pan tak obcesowo mnie zaatakować.
— Przyznaję, że to bezczelność z mojej strony. Ale musiałem wyczerpać wszelkie środki.
— A dlaczego wybrał pan właśnie mnie?
Murek nie opuścił oczu i powiedział śmiało:
— Bo znam pana ministra z jego przemówień, działalno-
Strona:Dr Murek zredukowany (Tadeusz Dołęga-Mostowicz).djvu/242
Ta strona została uwierzytelniona.