Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No204 p1 col3.png

Ta strona została skorygowana.

wość... za jego wybór. Zaszczyt mi przynosi tem, ale żoną jego nie zostanę...
„— Dla czegóż to?
„— Bo go nie kocham.
„— To nie wymówka!... Najpierw idzie się za mąż, a potem myśli się o miłości... Przyrzekłem mu, musisz go przyjąć...
„— Źleś uczynił, rozporządzając moją osobą, bez mojego zgodzenia się na to.
„— Być może, żem źle uczynił, ale klamka zapadła.
„— Odrobi się wszystko jeszcze...
„— Dałem słowo.
„— Odbierzesz je...
„— Niepodobieństwo!... Wyglądałoby to, jak gdybym nie miał znaczenia w rodzinie, a przyrzekał lekkomyślnie!... Na śmiesznośćbym się naraził!...
„— A ja byłabym całe życie ofiarą! To właśnie jest niepodobieństwem.
„Maurycy zaciął usta, zmarszczył brwi i milczał czas jakiś.
„Bezwątpienia burza wrzała pod jego czaszką z włosów ogołoconą. Pohamował się jednak i zaczął z pozornym spokojem:
„— No, no, siostrzyczko, wiem, że jesteś dobrą dziewczyną, a zawsze ceniłem w tobie rozumny i zdrowy sąd o rzeczach... Porozmawiajmy poważnie. Czy pozwalasz?
„— Najchętniej, kochany bracie.
„— Że pragnę twojego szczęścia, to wiesz zapewne o tem, a że nikt w świecie nie zapewni ci go