Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No206 p4 col2.png

Ta strona została skorygowana.

dzy dwoma dużemi bukietami, gdy odezwał się dzwonek u furtki ogródkowej.
Walentyna zadrżała; Klara książkę upuściła, obie słuchać zaczęły.
— Kto to być może?... — przemówiła starsza siostra. — Żywej duszy dziś się nie spodziewam...
— Nie podnoś się! — odpowiedziała Klara, zrywając się z taboreciku.
— Idź kochanko, lecz zobacz dobrze, kto to, zanim mu otworzysz; jeżeli to ktoś nieznajomy, zapytaj czego sobie życzy, ale go nie wpuszczaj...
— Bądź spokojna... jestem ostrożną... i boję się bardzo złodziei..
Lekka jak gazela i uszczęśliwiona, że może na chwilę rozstać się z historyą powszechną, wybiegła w podskokach z salonu.
Działo się to na drugi dzień po konferencyi Hermana Vogla z dyrektorami agencyi Roch i Fumel, działo się nazajutrz po przymierzu, zawartem pomiędzy tymi ludźmi uczciwymi...
Po chwili wróciła Klara z minką bardzo popoważną.
— No cóż? — zapytała Walentyna.
— Otóż, siostrzyczko, pan jakiś... jakiś pan bardzo ładny... wcale nie stary... ślicznie ubrany... nie sądzę, żeby to był złodziej...
— Pomylił się zapewne w adresie?...
— Nie, bo jak mnie zobaczył, zaraz zapytał:
„— Czy tu, panieneczko, mieszka panna Walentyna de Cernay?
Odpowiedziałam, że tutaj i poprosiłam, ażeby