rą pochwalne słowa Hermana Vogel mieszały trochę — wiedz o tem, że jako córka Ewy, bardzo jestem ciekawą... Proszę pana, nie daj mi czekać... Pałam żądzą obejrzenia tych skarbów, które mi przynosisz...
Vogel otworzył tekę i rozłożył zawartość jej na gerydonie.
Były to sztychy, po największej części starożytne, a nadewszystko kopie pejzażystów i malarzy morskich: flamandzkich i holenderskich.
Wybór bardzo był trafny w całości, a w szczegółach przedstawiał motywy proste i malownicze, mogące dać natchnienie początkującej artystce.
Uderzyła w dłonie radośnie.
— Teraz praca stanie mi się rozrywką! — zawołała. — Już zaraz chciałabym zabrać się do dzieła! A wiesz pan, od czego zacznę? Od tej oto omszałej arkady, otwierającej wejście do ciasnej uliczki, ślicznemi efektami światła przepełnionej!... Czuję, że mi się to uda!... zobaczy pan!...
— Jestem tego z góry pewnym...
Odtąd rozmowa potoczyła się torem czysto artystycznym, a wreszcie nie długo trwała.
Vogel przed dziesiątą potrzebował być przy nlicy św. Łazarza w biurze bankiera Jakóba Lefevre.
— Czy zabierasz pan „Wiatrak“? — zapytało dziewcze.
— Rozumie się, skoro już skończony... Pilno mi go bardzo posiadać...
Walentyna zdjęła z pośpiechem akwarellę ze stalug, przytwierdziła ją czterema pieczątkami na
Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No211 p1 col3.png
Ta strona została skorygowana.
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/4/44/Dramaty_ma%C5%82%C5%BCe%C5%84skie_by_X_de_Mont%C3%A9pin_from_Dziennik_dla_Wszystkich_i_Anonsowy_Y1891_No211_p1_col3.png)