Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No218 p2 col2.png

Ta strona została skorygowana.

Lionel spojrzał na osobistość wątłą, mizerną, i nieco pokrzywioną.
Zobaczył znaczek miedziany, zawieszony u guzika starej żakiety manszestrowej, świecącej od brudu i wytartej na bokach.
Ten właśnie znaczek zwrócił jego uwagę.
— Dobrze — pomyślał — otóż jakiś biedak, który, gdyby chciał tylko, mógłby doskonale zastąpić nieobecnego posłańca...
Skinął na mniemanego przekupnia jarzyn, aby się zbliżył trochę.
Sta-Pi... zamiast podejść, stanął na miejscu, uniósł jedną ręką z głowy kapelusz słomiany, brudny i obszarpany i zapytał:
— Czy to mnie przywołujecie, obywatelu?
— Tak — odparł Lionel.
— Może pan potrzebuje kapusty, pasternaku, rzepy lub marchwi? Mam to wszystko i świeżutkie w dobrym gatunku... Nie drogo sprzedam... Towar dobry... cena rzetelna... zgodzimy się, będą się starał zadowolić pana...
Na propozycyę kupna jarzyn na środka ulicy, Lionel, pomimo że był cały zajęty czem innem, nie mógł się wstrzymać od uśmiechu i poruszył głową przecząco.
— Skoro nie tego potrzebujesz, obywatelu — ciągnął Sta-Pi... czegoż zatem żądasz? Ja tylko jarzyny sprzedaję...
— Czy masz ochotę zarobić sto su? — zapytał hrabia.
— Sto su, to także pieniądze!... Ma się rozumieć, że mam ochotę, z warunkiem tylko,