Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No220 p1 col2.png

Ta strona została skorygowana.

myślała. — Rozważywszy wszystko dobrze, nie mam powodu skarżyć się na niego... Nigdy mi niczem nie uchybił... Zamiary jego tajemne, są rzeczywiście zbrodnicze, ale... Zawstydzę go moją otwartością... Przyjmę go po raz ostatni i poproszę, ażeby się więcej nie fatygował... Powiem mu, że wiem o wszystkiem, a co więcej, że nie jestem już wolną...
Rozmyślała na ten temat, gdy na raz dzwonek się odezwał.
Szary zmrok zapadł już i przysłonił całą zagrodę.
Lampa z zasłonką, umieszczona obok akwareli zaczętych, oświecała salonik-pracownię.
— Dzwoni ktoś, siostrzyczko... — rzekła Klarunia.
— Idź zobacz, kochanko... — odpowiedziała Walentyna — jeżeli kto nieznajomy, to nie otwieraj...
— A jeżeli pan Vogel?...
— To niech wejdzie...
Dziewczynka pobiegła i za chwilę powróciła, wołając:
— Pan Vogel!... pan Vogel!...


LXI.

Herman Vogel, wchodząc w świetlane koło, rzucane przez lampę, postarał się przybrać chód nieśmiały i wyraz twarzy zakłopotany, nie podobny do zwykłej jego pewności siebie i śmiałości.