chę za ładnemi dziewczętami... Zabierz pudełko, bo by mi przeszkadzało i... do jutra rana!... Stawię się u ciebie na dziesięć minut przed siódmą...
Vogel rozstał się ze wspólnikiem zbrodni u wejścia do zakładu Tortoni,
Odniósł pistolety do mieszkania przy ulicy Pepiniere, potem udał się do remizy, zamówił na jutro, na trzy kwadranse na siódmą, duże lando w parę koni, potem zjadł obiad bardzo skromny, a następnie pociągnął do agencyi pp. Roch i Fumel.
Uwiadomił o wszystkiem co zaszło ex-adwokata, a dowiedział się od niego, że Sta-Pi tylko co z Passy powrócił.
Lionel nie był wcale w okolicach ulicy Mozarta.
Pan Roch zacierał ręce i mówił z głębokiem przekonaniem:
— Wszystko idzie przewybornie! Naszą będzie sukcesorka i naszą sukcesya!...
Nazajutrz poranek był cudowny.
Słońce na jasnem niebie zapowiadało dzień pogodny.
Na kilka minut przed w pół do ósmą dwa ekwipaże wjeżdżały jeden za drugim do lasku Bulońskiego, przez aleję Cesarzowej, choć z zupełnie przeciwnych wyjechały punktów; minęły jedno z dwóch jezior, minęły malowniczą drogę, prowadzącą ku kaskadzie, przebyły równinę Longchamps,