Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No225 p2 col3.png

Ta strona została skorygowana.

Vogel pozamykał drzwi na klucz, rygle pozasuwał i powrócił.
— Co pani chce wiedzieć? — zapytał — pytaj, będę odpowiadał.
— Przedewszystkiem — zaczęło dziewczę — chciałabym wiedzieć, jakim cudem znalazłeś się pan tu dzisiaj?
— Nie jest to ani wypadek, ani cud żaden bynajmniej — odpowiedział kasyer. — Pamiętasz pani zapewne rozmowę naszę ostatnią.
Walentyna spłoniona opuściła głowę i wyszeptała:
— Pamiętam.
Herman ciągnął dalej:
— Powiedziałem wtedy wszakże, że lubo wzgardzony i odrzucony, czuwać będę nad panią. Czuwałem też i wczoraj i dzisiaj... i dobrze, jak pani widzi, zrobiłem!... Przeczucie zbolałego serca na coś się przecie przydało...
— Nie mogłeś pan chyba przypuszczać czynu tak ohydnego, jaki się spełnił, a raczej jaki byłby się spełnił, gdyby nie pomoc pańska szlachetna.
— Zapewne, iż nie mogłem przypuszczać, aby zuchwalstwo posunęło się aż do tego stopnia! Ale... wszystko nabawiało mnie niepokoju... wszystko zgrozą i strachem przejmowało...
— Czy była jaka ku temu przyczyna?
— Bez wątpienia.
— Jaka?
— Opinia człowieka, którego nie wymienię, człowieka, który nie poprzestanie z pewnością na tej jednej próbce niegodziwości swojej. — Znam