Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No233 p3 col3.png

Ta strona została skorygowana.

prusak widocznie obojętniał dla Walentyny, a nie troszczył się bynajmniej, iżby tę wzrastającą oziębłość ukrywać.
Biedne młode stworzenie poczuło, że nie jest kochanem i zadawało sobie pytanie, jaka bezwiedna jej wina mogła spowodować tak gwałtowny przedział pomiędzy nią a jej mężem.
Herman ponury i strapiony, wyglądał na ofiarę rozdrażnienia.
Zdawało się, że żywi tajemną jakąś urazę do małżonki, że ta uraza goryczą go przepełniała.
Sztywność, granicząca z grubijaństwem, zastępowała niemiecką jego hipokryzyę.
Nie maltretował wprawdzie Walentyny, nie ubliżał jej w niczem, przemawiał atoli oschle i pogardliwie; a drwił bezlitośnie z jej łez, gdy ich przed nim ukryć nie była w stanie.
Podobne zachowanie się, trudne do zrozumienia po znanych nam wypadkach, wprawiały anielską istotę w rodzaj osłupienia, dręczyły jej umysł pracujący nad rozwiązaniem zagadki przedstawiającej się w ten sposób.
— Jeżeli nie kochał mnie, skoro jawny wstręt tak prędko zastąpił tę czułość pozorną, to dla czego żenił się ze mną?...
Rzecz prosta, iż nie znajdowała żadnej na to odpowiedzi.
Walentyna tkliwą była z natury.
Jakkolwiek poszła za mąż bez miłości, liczyła jednak na przywiązanie, pełne wzajemnej ufności i słodkiego porozumienia.
W miejsce tego wszystkiego, człowiek, z któ-