Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No239 p5 col3.png

Ta strona została skorygowana.

stem przekonany, że jutra nie doczeka... Jeżeli to człowiek religijny, dobrze pan zrobisz przywołując księdza...
— Nie potrzeba — mruknął Vogel. — Przyjaciel mój był filozofem... Jeżeli prawdą jest, że nadchodzi jego ostatnia chwila, umrze tak, jak i żył...
— Tem gorzej dla niego... pomyślał doktór, chociaż nie był nabożnisiem.
Nadszedł lekarz domowy.
Zgodził się w zdaniu z eleganckim swoim kolegą, zadecydował, że dla Maurycego Villars niema już ratunku.
— Oddawna już grom ten wisiał nad nim — dodał. — Radziłem mu ciągle, żeby się oszczędzał... Nie chciał słuchać i oto skutek!... Był zuchem co się nazywa! Ledwie dychał, a dokazywał!... Niemam tu nic do roboty... Przyjdę jutro, o ósmej rano... skonstatuję śmierć i basta...
— Zostanę przy moim przyjacielu — jąkał Vogel głosem łzami napełnionym... Chcę być z nim i przy nim do ostatniej chwili...
Lekarze wyszli razem.
Mąż Walentyny został sam w pokoju, w którym Maurycy Villars walczył ze śmiercią...


XVI.

— Dobijam do celu! — mruczał prusak — straszna niepewność, dręcząca mnie od tak dawna, ustąpi nareszcie...