— Alfonsie — odpowiedział Herman. — Oczekuję tę na kogoś... Wprowadzisz tego pana do salonu i zawiadomisz mnie...
— Dobrze, panie baronie...
Mąż Walentyny przeszedł do swego pokoju i wziął duży list z etażerki, nieznanym charakterem zaadresowany.
Zaintrygowany nieco, rozdarł kopertę i rozłożył arkusik papieru z nagłówkiem:
Vogel ździwił się bardzo.
Z jakiego powodu notaryusz Maurycego Villavs pisze do barona de Précy, o którego istnieniu wiedzieć nie powinien?...
Było to dziwnem, niewytłomaczonem, zatrważającem prawie...
List zawierał kilka wierszy, jakie zamieniły ździwienia kasyera w kompletne osłupienie:
„Bądź łaskaw stawić się bezzwłocznie w biurze mojem. Mam dla pana wiadomość bardzo wielkiego znaczenia i bardzo z blizka obchodzącą szanownego pana.
„Przyjmij, panie baronie e t c.
List ten wypadł z rąk Hermana.