Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No243 p4 col3.png

Ta strona została skorygowana.

wielkie słowa do małych rzeczy!... Wiecznie czułości na ustach!... Nie oszukasz mnie, nie bój się... Wiem, że w głębi duszy mnie nienawidzisz...
— Dla czego?... — zapytała Walentyna boleśnie.
— Boś jest córką Ewy, a zatem jesteś fałszywą, kłamliwą i podstępną!...
— Czy na prawdę tak o mnie sądzisz, Hermanie?
— Tak, moja pani, na prawdę.
— Więc mną pogardzasz?
— Jak wszystkiemi kobietami... ani mniej, ani więcej... Nie jesteś więcej od innych wartą... A wreszcie masz prawo do nienawiści dla mnie...
— Ja Hermanie! na miłość Bozką! — zawołała Walentyna. — Co ty mówisz?
— Obiecywałem ci bogactwa i słowa nie dotrzymałem!
— Cóż mnie bogactwa obchodzą? Ani ich pragnę, ani potrzebuję... jam do mierności przywykła... Zresztą, czegóż nam brakuje?
— Czego nam brakuje? — tak, rzeczywiście, nic a nic nam nie brakuje...
— Gdybyś zechciał być napowrót takim, jakim w początkach byłeś — rzekła Walentyna — zaręczam ci, że życie byłoby mi rajem... Czułabym się szczęśliwą zupełnie...
Przysunęła się do męża, chwyciła za rękę, którą prusak gwałtem wydzierał i mówiła dalej:
— Hermanie, proszę cię, błagam cię, nie pomiataj mną, nie obrzucaj mnie słowami pełnemi pogardy, bo mi one serce ranią... Zostaw mi choć