Ta strona została skorygowana.
Wyskoczył z łóżka, pobiegł do okna i otworzył je ostrożnie.
Ogród zalegały ciemności.
Nic widać było nawet ławeczek przed domem stojących.
Dzwonek odezwał się znowu; tym razem gwałtowniej.
Czuć było, że niecierpliwa ręka nim szarpała.
— Czyżby policya? — myślał Herman, dzwoniąc zębami. — Przychodzą już, aby mnie aresztować?
Ale zaraz sam sobie odpowiadał:
— Niepodobieństwo! Jeżeli Jakób Lefevre