Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No246 p1 col3.png

Ta strona została skorygowana.

— Pocóż mi pan prawisz to wszystko? — przerwał Angelis. — Poufne sprawy pańskie, jako też pana barona de Précy, wcale mnie nie obchodzą...
Karol Laurent wzniósł oczy i ręce w górę, z gestem patetycznym:
— O! w jakim żeś pan błędzie zawołał. — Nasze sprawy muszą zainteresować pana, ponieważ pan jeden tylko jesteś w możności uchronić nas od brzydkich konsekwencyj i ponieważ na ciebie jednego tylko rachujemy w tym razie...
— Na mnie jednego? — powtórzył Angelis. Czy ja śnię?...
— Nie, nie... hrabio, to nie sen wcale, to rzeczywistość najzupełniejsza... Ale pozwól mi dokończyć:
Pieniądze, to główny czynnik wojny... Tak samo potrzebne na to, aby się naprzód posuwać, jak i na to, aby rejteradę wykonać w dobrym porządku...
Otóż, nie mamy wcale pieniędzy!... Czyż te sprawiedliwie?... Nie, po stokroć nie!... Niesprawiedliwość to krzycząca!... Rola pańska jest w tym wypadku całkiem jasną, a sądzę, że trudnoby było znaleźć piękniejszej!...
Zastąp hrabio szlachetną swoją hojnością ślepy traf rządzący światem, wynagródź nam niesprawiedliwość losu!...
Czy zrozumiałeś mnie pan teraz...
Pomerańczyk patrzył z kolei to na Hermana, to na jego wspólnika.
— Zdaje mi się, że pieniędzy chcecie? — mruknął.