Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No247 p3 col3.png

Ta strona została skorygowana.

steś zatem w posiadaniu papierów rodzinnych pomerańczyka... Jako prusak z urodzenia, mówisz, rzecz prosta, po niemiecku doskonale... Nic ci nie przeszkodzi zatem, jeżelibyś w tem upatrzył korzyść jakąś dla siebie, podszyć się pod Angelisa, zwłaszcza, że jak wiemy, nie miał on żadnych krewnych...
Pomyślisz sobie nad tem, gdy już przekroczymy granicę; w potrzebie, w kilkunastu lekcyach wyuczę cię nawet naśladować doskonałe podpis nieboszczyka...
Pomimo tak ponętnej obietnicy, Vogel nic nie odpowiedział.
Może nie słyszał nawet.
W pół godziny potem, dwaj mordercy, każdy z walizką dobrze wypchaną, opuszczali apartament hrabiego.
— A jeżeli odźwierny nie zechce nam otworzyć... pomyślał Herman, stąpając po schodach. Złapią nas, jak szczurów w pułapkę... Zapytają, cośmy za jedni i zkąd idziemy... Prawda wyjdzie na wierzch i skończy się nie na galerach, ale na rusztowaniu...
Mąż Walentyny powtarzał sobie w ducha to wszystko, i przejęty trwogą niewytłómaczoną, drżał całem ciałem.
Stanęli naprzeciw loży portiera.
— Proszę otworzyć! — zawołał Lorbac.
Drzwi zaskrzypiały na zawiasach, a przestrach Hermana znikł, jak za dotknięciem różdżki czarodziejskiej.
Była już trzecia rano.