Ta strona została skorygowana.
Pan Chatelet wszedł.
Walentyna siedziała przy oknie i głośno czytała, Klara stała przy niej i z największą słuchała uwagą.
Młoda kobieta zamknęła książkę, podeszła do gościa i podała mu rękę z przyjemnym uśmiecham.
To bląd stworzenie, białe jak lilia i nadzwyczaj blade, było w długiej czarnej krepowej sukni zadziwiająco piękne.
Lekkie obwódki w około oczów, smutne spojrzenie i jakiś wyraz znużenia na twarzy, dodawał jej większego jeszcze uroku.
— Witam pana... Czy przychodzi pan z in-