Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No252 p2 col3.png

Ta strona została skorygowana.
XLIII.

Pan Chatelet nie zaraz odpowiedział.
Widział groźną burzę na białem czole Walentyny, widział błyskające oburzenie w niebieskich jej oczach i czekał aż się uspokoi.
Gdy to po paru minutach nastąpiło, zaczął:
— Nie, nie będę panią już więcej pytał o to, co zrobił hrabia de Rochegude, bo pani sama nic dobrze nie wie, natomiast ja pani coś powiem...
Pan Chatelet wymówił te słowa z taką pewnością siebie, że Walentyna mimowolnie zadrżała.
Znała już teraz czyny swojego męża i nie łudziła się, co do uczciwości tego człowieka, którego honor pośmiertny pragnęła największem poświęceniem ocalić.
Przeczuwała, że o nim to ma być mowa, przeczuwała, że dowie się nowej znowu jakiejś jego podłości.
Wpatrzyła się w swojego interlokutora i z wyrazem niewymownej trwogi wyszeptała:
— Mów pan!... Nie wierzę w usprawiedliwienie się pana de Rochegude, ale gotową jestem wysłuchać pana i jakkolwiek złą będzie sprawa, której się podjąłeś, nie zwątpię ani żartem o szczerości zamiarów pańskich... Wiem z góry, żeś pan przekonany o tem, co mówisz, ale mogli oszukać pana.
— Nie pani... — odparł notaryusz — ani mowy tu o żadnem kłamstwie być nie może!... Przedstawię pani fakty i wiem, że jeżeli jedno z nas się