Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No254 p4 col2.png

Ta strona została skorygowana.

— Tak.
— Dzisiaj?.
— Wieczorem.
— Dla czego?
— Czy nie możesz mi kilku dni poświęcić? Cieszyłam się tą nadzieją.
— Niepodobieństwo... Muszę powracać do pułku.
— Przysięgnij mi — ciągnęła hrabina, przerażona wyrazem twarzy syna — przysięgnij, że nie masz żadnej złej myśli!
Zapytany w ten sam sposób przez Walentynę, Lionel odpowiedziałby:br> — W łeb sobie palnę — i miał taki zamiar stanowczo.
Ale nie miał odwagi zadać tak strasznego ciosu sercu matki, nie chciał przyznać się jej do zamiaru odebrania sobie życia.
Zresztą po co się ma zabijać?
I tak tego, co spotkało, nie przeżyje!
— Objawiłaś mi, matko, wolę swoję, szanują ją, bom ci winien posłuszeństwo... czegoż możesz więcej odemnie wymagać? Nie masz litości nademną. Poświęcasz niemiłosiernie, szczęście moje dla przesądu, bo nie uznaję i nigdy nie uznam, iżby połączenie się z uczciwą kobietą, mogło zaćmić honor, świetnego, jakie noszę, nazwiska. Ty, matko, sądzisz przeciwnie, ulegam zatem przekonaniom twoim.
— Ale ulegasz tylko, — przerwała pani de Rochegude.
— Tak — odrzekł. Lionel — spełniam tylko obowiązek synowski i nic zgoła więcej. Ucałuj