Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No261 p5 col2.png

Ta strona została skorygowana.

— Niepodobne? Cóż zowu? Jesteśmy połączeni przed Bogiem i ludźmi związkiem nierozerwalnym, proszę pani.
— Ten przeklęty związek nie istnieje już na szczęście. Sam go pan rozerwałeś, kazawszy się uważać za umarłego.
— Prawisz pani jak dziecko — odparł Vogel i senne marzenia bierzesz za rzeczywistość. — Małżeństwo istnieje, dopóki żyją małżonkowie, a że żyjemy oboje, widzisz to pani na własne oczy.
— Posiadam akt zejścia i składałam go przy zawieraniu drugiego małżeństwa.
— Bardzo wierzę, ale mój akt zejścia nie dowodzi bynajmniej mojej śmierci. Nie zaprzeczam, że działała pani w dobrej wierze, że byłaś o zgonie moim przekonaną, ale w każdym razie skoro ja żyję, jesteś pani moją żoną.
Walentyna zakryła rękami twarz rozczerwienioną ze wstydu.
— Ja jestem pańską żoną? — zawołała. Nie! nie! Ja jestem hrabiną de Rochegude.
— Przepraszam, jesteś pani panią Vogel i niczem tylko panią Vogel. Powtórne pani małżeństwo jest stanowczo nieważne. Masz pani dwoje dzieci, ale jednego tylko syna prawego, a jest nim ten, który nosi moje nazwisko.
Nieszczęśliwa kobieta wybuchnęła głośnym płaczem.
Serce jej gwałtownie w piersi skakało, ręce drżały konwulsyjnie.
Vogel przeczekał kilka minut, a gdy zauwa-