Strona:Dramaty małżeńskie by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No263 p3 col2.png

Ta strona została skorygowana.

żyć mogę!... Boże natchnij mnie... Boże ulituj się nademną...
Twarz hrabiny ożywił wewnętrzny jakiś ogień — czyżby prośba jej została wysłuchaną?
Jakiś głos tajemniczy szeptał jej do ucha:
— Obrońca, o którego prosisz Bega, jest i znasz go dobrze!... Pojedź do Lionela... On cię ze wszystkiego wybawi.. Powiedz mu, co się dzieje... Powiedz mu całą prawdę... Zapewne, że na to okropne wyznanie nadludzkiej potrzeba siły, ale będziesz ocaloną, bo wobec dzielnego, szlachetnego Lionela, podły napastnik ustąpi... Hrabia de Rochegude jest najzacniejszym z ludzi... Nie obawiaj się niczego, bo nie ty, ale fatalność winna wszystkiemu.
Walentyna chciała z początku iść za tem natchnieniem.
Postanowiła zaraz nazajutrz pojechać pierwszym pociągiem do męża i oddać mu się w opiekę.
Ale wkrótce opanowała ją znowu obawa.
— Co Lionel będzie mógł zrobić? — zapytała sama siebie. — Jak w tem krytycznem położeniu postąpi?...
— Postąpi, jak człowiek honoru — odpowiadała sobie. — Wyzwie nędznika Vogla pod nazwiskiem jakim się zamaskował... będzie się bił z oszustem... a że Pan Bóg jest sprawiedliwym, więc łotr pokonanym zostanie.
Dotąd wszystko szło dobrze i hrabina utwierdzała się coraz bardziej w swojem postanowieniu, gdy nagle przyszła jej do głowy refeksya nieunikniona.