Strona:Droga Chrześćianina Pielgrzymuiącego ku zbawiennéj Wiećznośći.pdf/145

Ta strona została skorygowana.
117
Pielgrzymuiącego ku Wiecznośći.

rzecze: Barzoś ty ieſt łatwy do wierzenia, prętkim do poſądzania drugiego. Zaiſte nie wiem, iak mam ſądzić o tobie, tylko tak, że muſiſz być iakiś Tetryk i uparty, zktorym nie można ſię bawić dyſzkurſem, a dla tegoż miey ſię dobrze, kłaniam.

Tedy Chrześćianin przyſtąpiwſzy do ſwego towarzyſza mowił mu w ten ſpoſob: A nie mowiłem ci, że tak będzie, rozmowa twoia nie taka była, iakiey on ſzukał, raczey wolał odſtąpić twego towarzyſtwa, niżeli odrzucić poſtępkow ſwoich. Oto! widzisz, odſtępuie nas, niech ſobie idzie, umnieyſzył nam pracy, że odſzedł od nas, bo ieśli takim zoſtanie, iakim ieſt, czego ſię obawiam, byłby tylko zmazą kompanij naſzey, a Apoſtoł mowi: Wynidzcie z poſrzodku ich. Zginienia ſwego nikomu przypiſywać nie może, tylko ſobie ſamemu.

Wierny: Cieſzę ſię iednak z tego, żeſmy ſię tą krotką z ſobą zabawili rozmową, może, że ieſzcze ſię będzie reflectował [rozmyslał]; iednakże iakim kolwiek ſpoſobem ta rzecz ſię obroci, dość iaśnie mu mowiłem, i ieśli poydzie na zginienie, nie będe ia winien krwie jego.

Chrześćianin: Barzoś dobrze uczynił, żeś mu tak iaſno mowił; dzisieyſzych abowiem czaſow rzecz barzo rzadka, aby podobney ſzczerośći zażywali iedni ku drugim, a ztąd to pochodzi, żę pobożność teraz u ludzi ieſt w nienawiśći. Bo ci ſzaleni Chrześćianinie uſty, ktorych pobożność zawiera ſię tylko w ſłowiech; i ktorzy ſą

tak