Strona:Droga Chrześćianina Pielgrzymuiącego ku zbawiennéj Wiećznośći.pdf/155

Ta strona została skorygowana.
127
Pielgrzymuiącego ku Wiecznośći.

ich cwiczyć i wodzić na widok całemu jarmarkowi, gdzie tam byli wyſtawieni przez nieiaki czas ku zelżywośći, i na cel wyrządzania rożnych złośći i okrucieńſtwa, a na koniec rzucali nań błotem. Przełozony tego miaſta i Iarmarku, ktory też tam był przytomny patrząc na to naśmiewał ſię. Oni zaś znosili to w cierpliwośći nieoddawaiąc złego za złe, ani łajania za łajanie, lecz przeciwnym obyczaiem dobrorzecząc. Za złorzeczeńſtwa płacili dobrymi ſłowy, a tym, ktorzy im krzywdę czynili oſwiadczali przyiazń. Niektorzy z tych, co tam byli na Iarmarku, a że nie tak byli zawźięci iako drudzy, uważając ściśley tę rzecz, poczęli odwodzić innych zapalczywych i onych hamować, ale ci niemogąc cierpieć ich perſwazyi [przewowienia], także ſię i na nie oburzyli i uchwycili mowiąc: i wy muſicie być z liczby tych niezbożnych dwuch pielgrzymow, ktorzy oto ſtoią w kaydanach i pokazuiecie to, iakbyśćie byli ich przyiaciołmi i ſpołbracią, bez wątpienia ſpodziewaycie ſię i wy tego loſu. Na co mu odpowiedzieli: zaiſte nie możemy inaczey wyznawać tylko, że ci dwa mężowie ſą ludzmi poczciwymi i ktorzy nic złego nie popełnili i więcey ieſt na tym Iarmarku, ktorzy ſłuſznie zaſłużyli, aby byli okowani łancuchami i raczey oni być przywiązani do prengierza, a niżeli ci, z ktorymi nie poludzku ſię obchodzą. Po wielu ſłowach, z tey i z owey ſtroni ſobie przymawiających, pod czas ktorey zwady Pielgrzymo-

wie