Strona:Droga Chrześćianina Pielgrzymuiącego ku zbawiennéj Wiećznośći.pdf/156

Ta strona została skorygowana.
128
Droga Chrześćianina,

wie dway zachowali ſwoią ſkromność i roztropność, przyſzło na koniec do bitwy, aż też niektorych i raniono. A wnet ci biedni Pielgrzymowie byli ſtawieni przed Inkwizytorow i oſkarżeni, że byli przyczyną tego wielkiego rozruchu, ktorych ubiwſzy niemiłosiernie i związawſzy kazano im iść wzdłuż miaſta dzwigaiąc na ſobie te łancuchy, a to, żeby ludzie wprowadzić w boiaźń i zabiedz, aby żaden nie ważył ſię wnosić proźby za nimi, albo do onych ſię ſtrony przedawać. Tym czaſem Chrześćianin i Wierny poſtępowali w wielkiey mądrośći, przyimuiąc wſzyſtkie zelżywośći i bicia z tak wielką cichośćią i cierpliwośćią, że wiele lubo w małey liczbie (względem gminu ludzi jarmarkowych) byli poruſzeni ku nim przyiaźnią i przyłączyli ſię do nich; co barźiey przymnożyło w nieprzyiaciołach zapalczywośći tak dalece, że przedsięwźieli ich śmiercią zatracić, co też im donieſiono.

Na ten czas przypomnieli ſobie, co ſłyſzeli od przyiaciela ſwego Ewańgeliſty, a to ich tym barźiey utwierdziło w drodze i wcierpieniu, ktore ponosili zważaiąc, że to iuż im było wprzod przepowiedziano i ieden drugiego ſpolnie cieſzył tym upewnieniem, że ten, na ktoregoby los śmierci padł, tym ſzczęśliwſzym będzie: tak dalece, że każdy z nich potajemnie życzył ſobie być w tym ſzczęśćiu, iednakże poruczali ſię naymędrſzey woli tego, ktory włada wſzyſtkimi rzeczami, zoſtaiąc zawſze ſpokoynymi i przeſtawaiącymi na tym ſtanie, w ktorym byli, ażby ſię oney po-

dobało