Strona:Droga Chrześćianina Pielgrzymuiącego ku zbawiennéj Wiećznośći.pdf/159

Ta strona została skorygowana.
131
Pielgrzymuiącego ku Wiecznośći.

ſkarzyć. Odpowiedział: Będę miał, mośćiwy panie, ieſzcze wiele rzeczy przeciwko niemu, ale niechcę ſię przykrzyć zgromadzeniu, iednakże po uczynionym ſwiadeſtwie tych zacnych drugich ludzi, gotowem, dalſzymi moiemi dowodami przekonać tego nędznego człowieka, żeby tak nic nie doſtawało do wyprowadzenia proceſſu porządnego.

Wezwano potym Zabobon, ktoremu Sędzia rozkazał, aby ſprawę przełożył, za ktorego rozkazem wykonawſzy przysięgę podług praw ſwoich iął mowić w ten ſpoſob: mośćiwy panie, ia tak dalece niemam wielkiego zachowania ztym człowiekiem i nigdym też ſobie nie życzył mieć z nim przyiaźni, iednakże z pewney niedawno z nim rozmowy, wiem, że ten człowiek ieſt zaraza publiczna, bo to mi twierdził, iż naſza cześć, ktorą my wyrządzamy, niemoże Boga do łaſkawośći nakłonić; ieżeli to tak ieſt, to my zoſtawamy ieſzcze w grzechach i na prożno ſłużymy Bogu, a to wſzyſtko nie zachowa nas od śmierci wieczney; toc to ieſt wywracac naſzą religią z gruntu razem. O toż co miałem przeciwko niemu mowić.

Na oſtatek wſtąpił też i Pochlebca i po wykonaney przysiędze rozkazano mu, aby co wiedział, mowił, ſkarbiąc ſobie łaſkę pańſką przeciwko tym oſkarzonym: mośćiwy panie, i wy przezacne zgromadzenie, iuż dawno znam tego towarzyſza i siła ſłyſzałem prowadzącego rozmow bezecnych i źle naciągaiących: lekce abowiem ważył wielkiego

Xiążęcia