Strona:Droga Chrześćianina Pielgrzymuiącego ku zbawiennéj Wiećznośći.pdf/160

Ta strona została skorygowana.
132
Droga Chrześćianina,

Xiążęcia naſzego Belzebuba i mawiał terminami zbyt urażliwymi, co iego nayoſobliwſzych przyiaciołach, mianowicie o ſtarym człowieku, o pożądliwośći cieleſney, o niewſtydliwośći, o pyſze, i o łakomſtwie, iednym ſłowem o wſzyſtkich tych, ktore my wyſoce poważamy, a co więkſza śmiał to rzec, że, gdyby wſzyſcy obywatele nasi chcieli być tego zdania, co on, żaden z tych zacnych namienionych przyiacioł, niemogłby długo mieſzkać wtym mieśćie; nawet ciebie ſamego, Mośćiwy Panie, nieochraniał, ktoryś dopioro ieſt uſtanowionym Sędzią na niego, z iak naywiękſzą wzgardą i zapąmiętałośćią o tobie mawiąc, nazywaiąc cie niecnotliwym, niczbożnym i tak wielą cię ſzkaradnymi tytułuiąc imionami, tak dalece, że czynił wſzyſtko, co mogł, aby cię obrzydzył niemal u wſzyſtkich naſzych obywatelow.

Pochlebca ledwo co ſkończył ſwoją mowę, a oto Sędzia obrociwſzy ſię do więzniow czekł: Wy tułacze, zdraycy, odſzczepieńcy ſłyſzeliśćie, co przeciwko wam ſwiadczyli ci zacni ludzie. Niech mi wolno będzie, odpowiedział Wierny ku obronie moiey powiedzieć kilka ſłow. Sędzia zawołał: Precz, precz nie ieſteśćie godni dłużey żyć, iednakże, aby każdy widział dobroć i prawość, ktorą my chcemy zwami poſtąpić, ſłuchaymy, co ten nędzny hultay ieſzcze nam powie.

To ja mam, rzecze Wierny, ku moiey obronie powiedzieć: Naprzod, co ſię tknie ſwiadectwa Zazdrośći nigdym nic inſzego nie mowił

tylko,