mędrſzym z całego ſwiata, i ieśli ſię nie mylę podobno mam cię znać, azali ty ſię nie nazywaſz Czaſowi Służący z miasta Kraſomownośći.
Czaſowi Służący: Żadną miarą nie ieſt to moie imie, ale to ku moiey zelżywośći niektorzy nie mogąc mię cierpieć, nazwali mię tym imieniem; tym czaſem muſzę cieſząc mię znoſić te obelżenie przykładem wielu ludzi mnie podobnych poczciwych, ktorzy byli przedemną.
Chrześćianin: Izaliś też nie dał okazij ludziom, aby na cię te imie włożyli?
Czaſowi Służący: Nigdy w życiu moim naygorſzego, com im mogł uczynić, z kąd oni mogli wźiąć okazyą, mnie tym nazwać imieniem, to ieſt, żem ia zawſze miał te ſzczęśćie, iż umiałem kierować zdaniem moim i poſtępkami według obrotow tego ſwiata, iakim kolwiek ſpoſobem ſzli rzeczy, a przez ten ſpoſob układnośći moiey ſiłam wſkorał w moich ſprawach i uſzedłem wielu cięſzkich okolicznośći, iednak dla tego ci złośliwi ludzie nie mieli prawa gardżić i przeſzydzać zemnie.
Chrześćianin: Na tych miaſt zrozumiałem, żeś ty ieſt tym, o ktorym tak wiele ſłyſzałem mowiących i ieżeli mi wolno powiedzieć co myślę, tak rozumiem, że to imie ſłuſzniey tobie należy, aniżeli, że ty ſię do niego znać niechceſz.
Czaſowi Służący: Ieżeli ty ieſteś w tym rozumieniu, niechcę ci bydz w tym przeciwnym,