Strona:Droga Chrześćianina Pielgrzymuiącego ku zbawiennéj Wiećznośći.pdf/169

Ta strona została skorygowana.
141
Pielgrzymuiącego ku Wiecznośći.

ale uznaſz, że ieſtem dobry kompaniſta, ieżeli mię zechceſz przyiąć do kompanij ſwoiey.

Chrześćianin: Ieżeli życzyſz ſobie iść znami, potrzeba, abyś ſzedł przeciwko wiatrom, i przeciwko wodzie, a ile mogę zważyć, nie widzę w tobie tey ſkłonnośći, iednakze koniecznie trzeba trzymać ſię religij, czy to ona ieſt w odzieniu oſzarpanym, czy piechotą chodzi, czy w karecie iedzie, czy w łancuchach ięczy, albo że ieſt wſadzona na tron.

Czaſowi Służący: Ty nie powinieneś ſię tym czynić panem ſumnienia moiego, day mi na wolą a przeſtań na tym, że będę chodził z wami ſpoſobem moim.

Chrześćianin: Ztym ſię tobie oświadczam, iż ani kroku iednego nie wolno ci daley poſtąpić, chyba byś tak chćiał czynić iako i my.

Czaſowi Służący: Ia żadną miarą mego nie odſtąpię ſpoſobu, ponieważ on mi ieſt pożyteczny i wygodny; ieżeli mię niechcecie mieć w ſwoim towarzyſtwie, tak ſobie poſtąpię, iakem dotąd czynił, i będę ſobie z lekka ſzedł ſam ieden, aż poki mi ſię trafi drugi towarzyſz, ktory zwielką ochotą będzie mię rad miał w kompanij ſwoiey.

Tum uważał, że Chrześćianin i Ufaiący odſtąpili odniego i poczeli iść opodal przodem, iednakże iak ſię ieden znich nazad obeyrzał, uyrzał trzech ludzi, ktorzy naśladowali Służącego Czaſowi i gdy przyſzli ku niemu bliſko, ſkłonił ſię onym z wielkim reſpektem, witaiąc oni w

zaiemnie