Strona:Droga Chrześćianina Pielgrzymuiącego ku zbawiennéj Wiećznośći.pdf/186

Ta strona została skorygowana.
158
Droga Chrześćianina,
Szczęſny czas w miłym brzegu zywey wody.
Strumien błyſzczący dodaie ochłody,
Drzewa płodnego owoc zas obfity
Mocą ſwą daie ſkutek znamienity,
Duſza zemdlona i zmyſły ſtrapione
Przez ich posiłek ſą wraz oczerſtwione.
Wdzięk mieyſca tego trudno ocyrklować.
Gdyż ledwie godnie możem ſię dziwować,
Komu ten ſpoſob wdzięczny dałeś Boże.
Szczęśliwym nader zawſze ſię zwać może.
Grzechy minąwſzy rokoſzy używa,
W raiu na wieki wdzięcznie odpoczywa.

I gdy ſię iuż mieli do kontinuacij drogi ſwoiey, bo ieſzcze oney niebyli zkonczyli, iedli i pili ieſzcze przed ſwoim odeyśćiem, potym opuśćili te rozkoſzne mieyſce, i ieſzcze niedaleko byli uſzli, że droga ich poczęła ſię oddalać od owego ſtrumienia, co ich barzo zaſmęciło; iednak nieſmieli uſtąpić z drogi ſwoiey, ktora lubo była zbyt twarda i nierowna, a iuż i ſtopy nog ich barzo ſię podbili dalekośćią drogi, tak dalece, że duſza ich obrzydziwſzy tę drogę, lepſzey żądała. Po lewey ręce drogi uyrzeli łąkę nazwaną obłądzenie i kładkę do przeyśćia na nią.

W tym Chrześćianin rzecze do towarzyſza ſwego, ieżeli ſię ta łąka trzyma naſzey drogi, przeydzmy na nią; wnet przeſzedł po tey deſce, dla rozeznania, i nalazł, że wſamey rzeczy była tam śćieſzka wzdłuż przy gośćincu. Ach zawołał! Oto

tak