Strona:Droga Chrześćianina Pielgrzymuiącego ku zbawiennéj Wiećznośći.pdf/187

Ta strona została skorygowana.
159
Pielgrzymuiącego ku Wiecznośći.

tak własnie ieſt, iakom ſobie życzył, możemy tedy iść barzo wygodnie: podz, moy miły przyiacielu Ufaiący, odprawuymy bieg naſz tą piękną drogą, ale rzecze Ufaiący: ieśli nas ta droga wbłąd zaprowadzi, co poczniemy? To być nie może odpowiedział.

Chrześćianin: A nie widziſz, że ta śćieſzka idzie daleko uſtawicznie po za drodze? A tak Ufaiący dał ſię namowić towarzyſzowi ſwemu i poſzedł za nim przez tę kładkę, ale gdy przeſzli na drugę ſtronę, poſtrzegli, a oto ziemia była zbyt grząſka pod ich nogami, tym czaſem poſtrzegli człowieka przychodzącego ku ſobie, ktory ſię nazywał Prożna Ufność; i wnet zawołali nan pytaiąc, dokądby ta droga ſzła; ow odpowiedział: do Bramy niebieſkiey.

Chrześćianin rzecze: a widziſzże, żem ſię nieomylił, i że to ieſt dobra droga, tak dalece, że poſtępowali za radą tego człowieka, ktora wprowadziła ich w wielki labirint nieſzczęśćia, z ktorego tysiąc bied mieli, nim ſię wyrwali; bo na tych miaſt noc ich tak ciemna ogarnęła, że oſtatni niemogł widziec wprzod idących. Ze tedy i ten człowiek, Prożna Ufność, ſam niemogł widziec drogę przed nogami, wpadł wrow głęboki, ktory na to umyslnie był wykopany od Pana tam tego kraju, aby tam wen wpadali ludzie prożney chwały i hardzi, i tym ſwoim zapadnieniem był tam zniſzczony. Ci dway pielgrzymowie barzo ſię zadziwili, usłyſzawſzy ten trzaſk i

hałas