Strona:Droga Chrześćianina Pielgrzymuiącego ku zbawiennéj Wiećznośći.pdf/196

Ta strona została skorygowana.
166
Droga Chrześćianina,

dzień przed naſzym wybawieniem, patrzmy tylko tego, abyśmy ſamych ſiebie nieſtali ſię zaboycami.

Te ſłowa trocha zmężniły Chrześćianina, tak dalece, że Olbrzym przyſzedſzy wieczorem oglądać w więźieniu, ieżeli też więźniowie usłuchali rady iego, barzo ſię zadziwił, widząc, że weſelſzymi i czerſtwieyſzymi byli niżeli przedtym, rzecze im, poglądaiąc z przykra, głoſem przeraźliwym: Będziecie tego żałować, żeśćie nieuſłuchali rady moiey i że tak wiele przyidzie na was złego, że będziecie przeklinać dzien narodzenia ſwego. Na te groźne ſłowa zadrżeli, oſobliwie Chrześćianin barzo ſię uląkł i omdlał, lecz przyſzedſzy trocha do ſiebie, odnowili pierwſzą ſwoię rozmowę, myśląc co by mieli obierać, bo Chrześćianin nakłaniał ſię iść za radą Rozpaczy, ktorą mu podał, ale Ufaiący potężnie ſię temu przeciwił. Moy bracie, rzekł mu: A nie pamiętaſz, ziaką zawſze pokazywałeś ſię ſtałośćią, aż dotąd? Nic cię nie mogło zatrwożyć. Zapalczywość Apolliona, ciężar nieznoſny, ktoryś dzwigał, okropne widoki, ktoreś widział wdolinie ciemnośći, wołanie przeraźliwe, ktoreś tam ſłyszał, iednym ſłowem tysiąc przygod, ktore na cię przypadały w tey drodze, niemogli ci odiąć ſerca, a dopioro ſamą ieſteś lękliwą ſłabośćią; ja zaś mam nadzieię, że mię los potka ſzczęśliwy, lubo kondycia moia teraznieyſza niczym nierożni ſię od twoiey; lubo podlegam podobnym nieſzczęśćiom i zdam ſię mniey mieć mocy i doświadczenia,

niżeli