Strona:Droga Chrześćianina Pielgrzymuiącego ku zbawiennéj Wiećznośći.pdf/20

Ta strona została skorygowana.
2
Droga Chrześćianina,

zatrwożony ſmętnym i rzewliwym zawołał głoſem:[1] Co mam czynić? Zoſtaiąc w takowym ſtanie powrocił do domu i taił ſię tak długo ile mogł przed Żoną i Dziecmi ſwoiemi, nie chcąc aby poſtrzegli iego cięſzkiego ſmętku, a ponieważ utrapienie iego coraz barziey ſię wzmagało, nie mogł ſię dłużey z tym ztrzymać, a tak wyiawił onym, co miał na ſercu i począł do nich mowić w ten ſpoſob: Ach! moia miła Żono, i wy moie dziatki, iakem ieſt nędzny, a ſtan moy opłakany, ginę; a cięszkie brzemię, ktorymem ieſt obciążony, ieſt przyczyną mego zginienia; Mam albowiem przeſtrogę pewną, że to miaſto, w ktorym mieszkamy ogniem z Nieba będzie ſpalone, i że wſzyſcy, Ia i Ty, moia miła Żono, i wy, Naymilsze moie Dziatki, mizernie będziemy wſzyscy, ſpolnie tym okropnym ogarnieni płomieniem, ieżeli nie znaydziemy ucieczki, gdziebysmy ſię zchronili, a dotąd ieſzcze niewidzę żadney.

Nad tą mową iego barzo ſię zdumieli wſzyscy Domowi, nie żeby temu wiarę dali, ale iż rozumieli, że mu zmieſzanie w głowie przypadło, ponieważ tak to mniemanie ułożył mocno w umyśle ſwoim, iednak maiąc nadzieię, że te pomieſzanie przez czas nocny uspokoić ſię może; ponieważ też i noc ſię zbliżała, ſpieſznie go położyli na łoże: lecz on miaſto ſpania całą noc uſtawicznie wzdychał i łzy wylewał. Gdy dzien oświtnął,

  1. Dzieie 16, v. 30.
przy-