Strona:Droga Chrześćianina Pielgrzymuiącego ku zbawiennéj Wiećznośći.pdf/203

Ta strona została skorygowana.
171
Pielgrzymuiącego ku Wiecznośći.

Potym kontinuuiąc ſwoię drogę, przyſzli na mieyſce, gdzie były barzo miłe pagorki, ktore należą do Pana tey gory, o ktorey mowilismy wyżey, wſtąpili tam, chcąc widzieć piękne ogrody, winnice, zrzodła wdzięczne, ktore ſię tam znayduią, gdzie przyſzedſzy pili i umyli ſię i iedli, bez przeſzkody, owoce z tey winnice. Na wierzchach tych pagorkow widzieć było paſterzow ſtrzegących trzody owiec ſwoich przy ſamym gośćincu. Pielgrzymowie naſi proſto poſzli ku nim, chcąc ſię znimi zabawić rozmową podpierając ſię laſkami ſwymi iako poſpolicie zwykli podrożni, kiedy ſą ufatygowani, abo gdy ſię zatrzymaią na drodze, chcąc zkim ſię rozmowić. Wnet zpytali paſterzow, komu by te miłe gory należałi, i ta trzoda owiec, ktora ſię paſła.

Paſterze: Ieſt to źiemia należąca do Emanuela, a te gory położone ſą tu, aby były widziane z tego miaſta, owce też ſą jego, bo on[1] duſzę ſwą położył za nie.

Chrześćianin: A tędyż ta droga do miaſta tego?

Paſterze: Tak, ieſt to prawdziwa droga.

Chrześćianin: Czy daleko ieſzcze do tego miaſta?

Paſterze: Nie barzo daleko, oſobliwie dla tych, ktorzy ſię nie udaią ani na prawo ani na lewo.

Chrze-
  1. Joh. 10, v. 11.