Strona:Droga Chrześćianina Pielgrzymuiącego ku zbawiennéj Wiećznośći.pdf/205

Ta strona została skorygowana.
173
Pielgrzymuiącego ku Wiecznośći.

za ręce pielgrzymow, wprowadzili do ſwoich namiotow, gdzie poſtawili przedeń, co mieli gotowego, upraſzaiąc, aby ſię chcieli u nich zabawić dla wźięcia śćiśleyſzey znaiomośći i przyiaźni, i żeby ſię oczerſtwili owocami zbawiennemi tych gor: Na co chętnie zezwolili, tym barziey, że też iuż i poźno było, i tak tam zoſtali na noc.

Widziałem też, że na ſwitaniu paſterze obudzili Chrześćianina i Ufaiącego chcąc ich poprowadzić dla oglądania tych gor. Wyſzli tedy wſzyscy ſpolnie i poſtępowali przez nieiaki czas maiąc po obuch ſtronach tych gor barzo piękny [widok] proſpekt. Tedy ieden z paſterzow rzecze do drugich: A nie pokażemy też podrożnym rzeczy, ktore tu ſą godne widzenia? Na co każdy z nich zezwolił, a tak poprowadzili ich na wierzchołek iedney gory nazywaiącey ſię błąd, ktora była zbyt przykra z iedney ſtrony i kazali im, aby ſpoyrzeli na doł. Iak prętko ſpuśćili oczy ſwe w tamtę ſtronę, uyrzeli na drodze ſiła trupow ludzkich leżących, ktore ſię porozbijali, ſpadaiąc z wierzchu tey gory. Co to znaczy, rzecze Chrześćianin? A nie ſłychychaliśćie, mowili paſterze, o tych, ktorzy wpadaią w błąd, udaiąc ſię za marnośćią światową, musieliśćie też ſłyſzeć o zmartwychwſtaniu? Zaiſte barzo częſto, odpowiedzieli. W tym paſterze rzekli daley: Oto! ci ſą, ktorych wy widzicie rozciągnionych, leżących na dole u tey gory, i ktorzy zoſtali aż dotąd bez pogrzebow, na to, aby byli na przykład drugim, żeby zbyt wy-

ſoko