Strona:Droga Chrześćianina Pielgrzymuiącego ku zbawiennéj Wiećznośći.pdf/206

Ta strona została skorygowana.
174
Droga Chrześćianina,

ſoko nie wſtępowali i żeby nieſtawali na brzegu tey gory. Potymem widział, że ie wprowadzili na drugą gorę nazwaną: Strzeż ſię, i rozkazali im, aby patrzali tak daleko, iak mogli okiem doyrzeć. Co gdy uczynili, zdało ſię im, iakoby widzieli rożne oſoby idące i przychodzące do cmentarzow, a że ci ludzie kołatali częſto nogami do grobow, i że ſię do nich dobyć nie mogli, mowili zſobą, że to muſzą być ſlepi.

Chrześćianin: Co to ieſt takowego?

Paſterze: Anie widzicie też na dole tey gory kładek, ktore ſkazuią drogę na łąkę, ktora leży po lewey ręce?

Chrześćianin i Ufaiący: Tak ieſt, widzimy.

Paſterze: Od tych kładek idzie droga proſta, ktora prowadzi do zamku Wątpliwośći, ktorego Olbrzym Rozpacz, ieſt panem, a ci ludzie (pokazuiąc palcem na tych, ktorzy ſię przechadzali po grobach) byli także podrożnemi, iako i wy, ktorzy przyſzli na te kładki, a ponieważ droga w tamtym mieyſcu była nazbyt oſtra, odważyli ſię iść przez łąkę, gdzie byli poimani od Olbrzyma Rozpaczy, ktory ich wrzucił do jaſkini, i gdy tam przez nie iaki czas nędznie zoſtawali, wyłupił im oczy, i zaprowadził na te cmentarze, gdzie aż do dnia dzisieyſzego zoſtaią, aby ſię wypełniły ſłowa mądrośći salomonowey:[1] Czło-

wiek
  1. Przyp. 21, v. 16.