Strona:Droga Chrześćianina Pielgrzymuiącego ku zbawiennéj Wiećznośći.pdf/21

Ta strona została skorygowana.
3
Pielgrzymuiącego ku Wiecznośći.

przyſzli badaiąc ſię, iakby ſię miał; Rzekł im: Ze ſię znim co raz gorzey dzieie i znowu powtorzył, co pierwſzą razą im przepowiedział. Ale miaſto tego, co byli powinni tę rzeczy rozważać, i do ſerca ſkładać. Zapalili ſię gniewem ku niemu; owſzem tego rozumienia byli, że chcąc go od tego odprowadzić, potrzeba było ſrogo znim poſtąpić; Iakoż poczęli go lekce ważyć, fukać, łaiać, na oſtatek zoſtawili go do IEgo właſney woli, nic prawie o IEgo niedbaiąc. A tak on zamknął ſię w komorze ſwoiey, w tym przedſięwzięciu, aby ſię tam modlił za nimi, i żeby przez to oswiadczył politowanie ſwoie; Iakoż też dla opłakania własney nędzy. Czaſem też wychodził i przechadzał ſię po polu ſamotny, zabawiaiąc ſię lub czytaniem, lub modlitwami, i tym ſpoſobem naywięcey trawił ſwoy czas.

Przydało ſię też, że gdy ſię przechadzał po polu, i że według zwyczaiu ſwego miał oczy zniżone ku kſiędze i w niezmiernym zoſtawał boiu, uſłyſzałem, że czytaiąc głośno, iako i przedtym: Comam czynić! abym był zbawiony, zawołał.

Poſtrzegłem także, że rzucił oczyma po wſzytkich ſtronach, iako Człowiek, ktory ſzukał ſpoſobu iakby uſzedł, iednakże zoſtał na tym mieyſcu, ponieważ tak rozumiem, że niewiedział, gdzieby ſię miał udać. Na tych miaſt uyrzałem człowieka, ktorego Imie było Ewangeliſta, ktory ſię ku niemu zbliżył, i pytał, dla czegoby

tak