Strona:Droga Chrześćianina Pielgrzymuiącego ku zbawiennéj Wiećznośći.pdf/218

Ta strona została skorygowana.
186
Droga Chrześćianina,

w takowych rzeczach zakłada wſzyſtkie ſzczęśćie ſwoie. Inaczey ſię dzieje ztym, co ma wiarę zbawienną, lub małą, żadną miarą nie może tym ſpoſobem poſtąpić, a to ieſt, cośćie nie mogli poiąć.

Ufaiący: Przyznaię ia to, ale ſrogość twoja nagle mię z tropu zbiła.

Chreśćianin: Dla czego? Iam cię tylko przyrowniał do tych małych ptaſząt, ktore tylko co wychodzą z iaia, na tych miaſt biegaią tam i ſam, lubo ieſzcze maią oczy zaſłonione i niewiedzą, gdzie chodzą; ale oddał to, i uważay tylko ſamą rzecz, o ktorey tu ieſt kweſtya, a uznaſz, że ſię wnet zgodzimy na iedno.

Ufaiący: Ale, moy miły Chrześćianinie, ia rozumiem, że ci rozboynicy trzey musieli bydz barzo lękliwego ſerca, inaczey nie uciekliby byli na ten mały ſzeleſt, ktory uſłyſzeli; a to powinno było dodać ſerca ſłabemu w wierze i przyprowadzić do tey odwagi, aby ſię onym bronił i niepoddawał ſię aż do oſtatniego kreſu.

Chrześćianin: Każdy mowi, że byli lękliwymi, ale czaſu pokuſzenia mało ieſt takich, ktorzy ie za te ſądzili, ty mowiſz o człowieku wielkiego ſerca, lecz ſłaby w wierze niemiał takiego, i ile mogę zrozumieć, iż to mowię dla tegoż, bracie moy, myśląc, że gdybyś ty był na mieyſcu tego człowieka, byłbyś ſię trocha bronił, a potym byś ſię zdał.

Wey! jak ty ieſteś odważny teraz, kiedy oni ſą daleko, a cobyś czynił, gdyby cię napadli iako

owego.