Strona:Droga Chrześćianina Pielgrzymuiącego ku zbawiennéj Wiećznośći.pdf/222

Ta strona została skorygowana.
190
Droga Chrześćianina,

ſzczy ſię oſzczep i drzewce z grzmotem i z gniewem kopie ziemię, nieſtoi ſpokoynie na głos trąby między trąbami poryża, a zdaleka czuie bitwę krzyk Xiążąt i wołanie. Ale my biedni piechurowie nigdy nie powinniſmy życzyć ſobie potykać ſię takimi nieprzyiaciołmi, ani ſię też chlubić, iżby mogli więcey dokazać niż drudzy, gdy ſię dowiaduiemy, że byli pobici. Nic nie ufaymy męſtwu naſzemu, ponieważ ci, ktorzy ſię z onego przechwalaią, czaſu pokuſzenia nayczęśćiey upadaią: Przykładem ieſt Piotr św. dość iawnym, o ktorym wyżey namieniłem. Chlubił ſię, że naymężniey miał ſobie poſtąpić i był tą marną chlubą uwiedziony, rozumieiąc, że więcey miał ſtałośći ku uſłudze miſtrza ſwego, niżeli drudzy ſłudzy; ale ktoż kiedy barziey był poniżony i upadł ſproſniey, iak on. A dla tegoż, gdy ſłyſzymy, że takie rozboie ſię dzieią na drodze krolewſkiey, powinnismy te dwie rzeczy mieć na baczeniu. Naprzod nim puśćimy ſię w drogę, powinniſwy ſię męznie uzbroić, a nade wſzyſtko mieć dobrą tarczę, bo nie z inſzey przyczyny, ten mężnego ſerca nieprzyiacioł ſwoich do ucieczki przyprowadzić niemogł, tylko z tey, że nie miał tarczy, będąc pewien, że nieprzyiaciel pewnie nie obawia ſię nas, gdy tarczy niemamy. A dla tegoż zołnierz, ktory dobrze ſię znał na ſpoſobie woiowania, w takowey bitwie mowił:[1] A nade wſzyſtko wezmicie tarczę

wiary,
  1. Ejez. 6, v. 16.